Okiem czułem zapach bliźniego

Posted by: MB / Category: , ,

W komentarzu pod pierwszym postem Skarbek zadała pytanie: Skąd pomysł?

O zapachowym pamiętniku myślałem od dawna, ale pomysł wydawał mi się mało interesujący i w sumie niepotrzebny. Przecież każdy z nas wącha każdego dnia mnóstwo smrodów i zapachów. Zazwyczaj są to te same wonie wydzielane przez te same osoby i te same miejsca. Czasami jednak pojawi się coś niezwykłego, nietypowego. Takie wrażenie chciałbym tu zatrzymać.

Jechałem we wtorek do znajomego. Na przystanku byłem niemal samotny, jakaś kobieta obok i para trochę dalej. Wszyscy zapachowo szarzy. Wchodzę do wagonu i wcale nie tak trudno zgadnąć, że poczułem raczej średni zapach, ale intensywny, nadzwyczajnie intensywny (tak określiłbym go w perfumach). To norma w środkach komunikacji. Nienormalne było jednak to, że tam też prawie wcale nie było ludzi, a ci obecni wyglądali na węchowo neutralnych. To co dotarło do mojego nosa wcale nie było zapachem potu, wilgoci, nawet nie wydzielało zapachu buta, który zatopił się w psich odchodach. Była to woń organiczna, bardzo słodka. Tak słodka, że niemal obrzydliwa. Na początku wcale nie wydawała się nieprzyjemna. Mózg zaczął analizować, a z każdą przetworzoną informacją zapach stawał się fetorem, którym zaraz po wejściu do wagonu nie był. Zacząłem wnikliwiej analizować otoczenie, patrzeć podejrzliwie po ludziach. Nos mówił, że zapach nie stanowi zagrożenia. Był intensywny, ale nie niebezpieczny. Tyle mówił nos. Oko dopowiedziało resztę.

Przy końcowym wejściu do tramwaju, już na chodniku stał mężczyzna. O kulach. Bezdomny zapewne. Załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne przez spodnie, na ulicy, przy ludziach. Nagle zapach stał się najgorszym odorem. Stał się synonimem nieszczęścia, choć nos wcale tego tak nie odebrał. Ten człowiek, przesiąknięty zapachem potu, kału, moczu, jedzenia i brudu stanowił dla nosa element, który pachniał "średnio" do czasu aż oko zaczęło go demonizować, tworzyć obrazy i możliwe scenariusze. Okiem poczułem zapach zabójczy, niosący chorobę, teraz pachnący obrzydliwie, ale jak się zastanawiam i miałbym go opisać to wcale ten człowiek nie śmierdział zaszczaną toaletą, ani odchodami, ani nawet starym potem. Obiektywnie jego woń była średnia, pojedyncze okropne nuty utworzyły akord miękki, wręcz melodyjny... straszny tylko w świecie wizualnym...


8 komentarze:

  1. Anonimowy Says:

    a jednak ty jestes psychiczny

  1. piotrek Says:
    Ten komentarz został usunięty przez autora.
  1. MB Says:

    * Yes, yes, yes... kocham komentarze Anonimowych gości.

    * Ciekawi mnie co by było gdyby... wydestylować te jego ubrania. Mógłby powstać wspaniale pachnący olejek... olejek bezdomnego...

  1. piotrek Says:

    Sissel Tolaas

  1. MB Says:

    Tak, Sissel mnie inspiruje od długiego czasu, ale ona skupia się na woniach organicznych i ich wpływie na ludzi. Mnie interesują chyba bardziej zapachy przemysłowe, które z ludźmi nie mają aż tyle wspólnego...

    Perfumy zaczynają mnie nudzić...

  1. skarbek Says:

    aaaa olejek bezdomnego, no mogłoby to być ciekawe, nie wierzę jednak coby po destylacji objawiło się jakieś cudo;)

  1. MB Says:

    A ja wierzę. To materiał na hit.

  1. skarbek Says:

    To ja czekam na ten hit,i ustawiam się pierwsza w kolejce po kroplę;p

Prześlij komentarz