Spalany na palniku kuchennym jałowiec

Posted by: MB / Category: ,

Znacie to?
Kiedy byłem małym dzieckiem nigdy nie stroniłem od wizyt księdza po kolędzie. W Kościele najpierw odbierało się zestaw żywic (pewnie wątpliwej jakości), który spalało się w dniu odwiedzin. Cały dom pachniał wybornie i pamiętam, że zawsze mama spalała cały zestaw zanim jeszcze ksiądz do nas wszedł. W całej kolędzie to było chyba najciekawsze... i pachnące.

Przed samą wizytą księdza, kiedy wspomnianej mieszanki żywic już nie było, mama dosypywała na kuchenny palnik jagody jałowca. Sama zasada spalań jest mniej więcej podobna. Gaz odkręcamy maksymalnie, później gasimy i delektujemy się dymem. Ten z jagód jałowca bardzo, ale to bardzo przypomina klasyczne kadzidło.

Ostatnio będąc w markecie szukałem cząbru, ale oko zatrzymało się właśnie na jałowcu. Kupiłem. Po przyjściu do domu od razu zacząłem eksperymentować. Trzeba uważać, żeby jagody nie sturlały się z palnika, ale kiedy jakoś je tam umieścimy i zapalimy to wrażenia są pierwszej klasy.

Sam zapach określam jako dymny, drzewny i kadzidlany z wyczuwalną zieloną nutą (coś na kształt wetiweru, może mchu i anyżu). Spróbujcie sami. Polecam.

Przy okazji powiem, że moja babcia kiedyś praktykowała zwyczaj spalania zielonych gałązek jałowca. Pachną dużo słabiej od jagód i są mniej mniej dostępne (no, bo kto będzie szukał żywego jałowca??)...

Fot. nr 1 z medi-flowery.com
Fot. nr 2 z g.wieszjak.pl
Fot. nr 3 z wigry.win.pl


3 komentarze:

  1. Anonimowy Says:

    Spróbowałam... faktycznie fajny efekt. przypomina zapach typowego olibanum

  1. AGnieszka Says:

    Faktycznie. Działa :)

  1. MB Says:

    Działa, działa...:)

Prześlij komentarz